Plansza z przepisem na życie

Co się dzieje, kiedy na zawodowym zakręcie spotka się trzech mężczyzn z przeszłością planszówkową?

Pasjonatów z krwi i kości, którzy chcą wspólnie tworzyć gry, ulepszać wykorzystywane do ich promocji i sprzedaży modele biznesowe i czerpać z tego samodoskonalenia satysfakcję… Powstaje twór doskonały, który długo nie da o sobie zapomnieć. Rozmawiamy z JAKUBEM MANNEM, chief sales officerem w wydawnictwie Games Factory Publishing.

Kilka miesięcy temu zdecydował się Pan na ostry zakręt w życiu zawodowym, jakim było odejście z dotychczasowej pracy i pełne zaangażowanie wraz z kolegami: Piotrem Sobierajem i Bartłomiejem Samelem, w budowanie pozycji wydawnictwa Games Factory Publishing. Jak dziś ocenia Pan tę decyzję?

Jakub Mann: – W pracy zawsze pociągało mnie tworzenie czegoś od podstaw. Dodatkową satysfakcję czerpię z tego, że zaproponowane przeze mnie rozwiązania sprawdzają się w praktyce. Games Factory Publishing cały czas jest w fazie tworzenia i ten proces potrwa jeszcze długo. Rok temu o tej porze mieliśmy w ofercie jeden tytuł, obecnie jest ich kilkanaście. Implementowane procedury działają, nasze gry się podobają, zainteresowanie rośnie wykładniczo. Czegóż chcieć więcej…

Przypomina mi to trochę wyzwanie, przed jakim stanęło nagle trzech facetów, którzy w dotychczasowej karierze osiągnęli już wszystko i szukali dla siebie nowych pól rozwoju…

– Piotrek jest specjalistą od gier planszowych. Ma do tego nosa, wie, co kręci hobbystów, a co pociąga pozostałych graczy. I to on tak naprawdę wyszedł z inicjatywą założenia wydawnictwa. Bartek jest specem od „towaru”, jakim są gry planszowe. Stanowi idealny łącznik pomiędzy pasją Piotrka a moim pragmatyzmem. Jego rola to również przygotowywanie i prowadzenie kampanii na Wspieram.to. Ja z kolei swoją drogę zawodową zacząłem od segmentu B2B, w międzyczasie zdobywając cenną wiedzę o rynku. Dotychczas mogłem jedynie ulepszać coś, co już istnieje, teraz wykorzystuję ją do budowania od zera całej gałęzi handlowej wydawnictwa.

Czy połączenie pasji z nowoczesnym biznesem jest łatwe? Jakie pułapki czekały na Panów po drodze?

– Nie nazwałbym tego pułapkami, ale raczej coraz wyższymi schodami… Nasze gry są bowiem na licencji, a każdy licencjodawca oferuje inne zasady współpracy. Zdarza się, że pracujemy naraz nad tytułami wydawanymi w różnych częściach świata. Musimy więc dogrywać procesy produkcyjne, transportowe i handlowe. Do tego dochodzą poszukiwanie nowych tytułów, kolejne kampanie na Wspieram.to i powiększanie zasięgu handlowego. Na nudę nie możemy narzekać… [Śmiech].

Czy istnieje definicja wzorcowej gry?

– Dla nas wyznacznikiem jest nowoczesność. Dobre gry muszą być innowacyjne, uniwersalne w swojej formie i niepowtarzalne. Każda rozgrywka powinna różnić się od poprzedniej, ale z jednoczesnym zachowaniem ducha tytułu. Ta nowoczesność powinna też zyskać odpowiednią oprawę w postaci przepięknych grafik i najwyższej jakości elementów.

Co jest ważniejsze: temat czy mechanika?

– Moim zdaniem mechanika. Tematy się zmieniają w zależności od czasów lub zainteresowań, natomiast geniusz mechaniki pozostaje. Choć światowy crowdfunding pokazuje, że można to też dobrze robić w drugą stronę – mieć supertemat i dobrać do niego mechanikę. Dobrym przykładem jest tegoroczna gra „Dark Souls”.

Ile tytułów ukazało się dotychczas nakładem Games Factory Publishing?

– Pierwszą grą, jaką wydaliśmy, był „Dominion” w nowej odsłonie. Wersji podstawowej nie było wiele lat na rynku polskim i jej powrót spotkał się z ogromnym zainteresowaniem. Obecnie mamy już w ofercie trzynaście tytułów, w tym dwa dodruki. Do końca roku spodziewamy się dostawy kolejnych ośmiu, ale kto wie, może będzie ich jeszcze więcej…

Wydawnictwo jest również znane z największych kampanii planszówek w serwisie Wspieram.to. To dobry sposób na wybicie się, złapanie wiatru w żagle dla kogoś, kto ma pasję, ale chwilowo brak mu funduszy na jej realizację?

– Nie ukrywamy, że crowdfunding jest dla nas cały czas ogromnym wsparciem. Serwis Wspieram.to nie oferuje jedynie wygodnej formy finansowania swoich pomysłów, to również ogromna baza marketingowa oraz wyznacznik jakości w prowadzeniu biznesu. Dzięki platformie prowadzimy skuteczną komunikację z konsumentami oraz realizujemy założone cele. Crowdfunding to dobry pomysł na wybicie się, o ile robi się to z głową. Najważniejsi w całym procesie są wspierający – to dzięki nim istnieją firmy takie jak nasza i powstają produkty takie jak nasze gry. Nie wolno o tym zapominać na żadnym etapie kampanii. Nawet jeżeli wiąże się to z podejmowaniem kosztownych decyzji.

Pamiętajmy jednak, że crowdfunding to coś więcej niż tylko pozyskiwanie środków – to czytelna odpowiedź graczy na pytanie, jakie tytuły ich interesują. A dla wydawcy niezastąpiona wskazówka, w którym kierunku powinni iść… Jak wykorzystali Panowie tę wiedzę?

– Walczymy o kolejne tytuły! Wiele z naszych gier posiada rozszerzenia, które chcemy sukcesywnie wprowadzać na polski rynek. Ta baza wiedzy i chęci oznacza też konkretniejsze podejście do budowania zasięgu handlowego.

W jaki sposób testują Panowie swoje gry? Ufają „zawodowym” testerom czy raczej zaprzyjaźnionym graczom? Na ile pomocne są dotychczasowe doświadczenie i ogromne wsparcie profesjonalnego recenzenta w zespole?

– Sami testujemy nasze tytuły. Gramy w nie z przyjaciółmi i rodzinami. Pomysły czy sugestie dotyczące nowego wydania często pochodzą z różnych źródeł, w tym od osób wspierających. Jeżeli chodzi o doświadczenie i pasję Piotrka, to jest ona niezastąpiona szczególnie podczas doboru tytułów do wydania. On po prostu wie, czego i gdzie szukać…

Czy dobrym kierunkiem są gry familijne?

– Jak najbardziej. Gry familijne to doskonałe „startery” przed rozpoczęciem przygody z „dorosłymi” planszówkami. Dzięki nim możemy kształtować u dzieci w pozytywne zainteresowania, ale też jako dorośli cieszyć się z ciekawych form spędzania wolnego czasu. Takie gry są proste, ale nie prostackie, bardzo ładne i często innowacyjne. Ich cena też z reguły jest przystępna.

Doskonałym przykładem takiej gry jest nasz „Festiwal Lampionów”. Zasady są na tyle proste, że wspólna rozgrywka z dziećmi jest zrozumiała i przyjemna. W trakcie rozgrywki musimy patrzeć szerzej na „stół” i przewidywać ruchy innych graczy, jednocześnie powiększając swoją liczbę punktów. A to wszystko podane w bardzo przyjemnej oprawie.

Profil Games Factory Publishing na Facebooku działa pełną parą. To również dobry sposób na utrzymanie dobrego kontaktu z graczami, poznanie ich opinii, oczekiwań itp.?

– Taki profil to też w dzisiejszych czasach bardzo wygodny sposób prowadzenia komunikacji. Dzięki niemu możemy przekazywać graczom informacje o trwających kampaniach, o organizowanych turniejach i akcjach marketingowych. Jest to również cenne źródło ich opinii – naszym zadaniem jest brać je pod uwagę i stosować się do nich, jeżeli trzeba.

Nad jakimi tytułami obecnie Panowie pracują?

– Już za chwilę targi w Essen, czyli kolejne „wielkie polowanie”. Pracujemy też nad kilkoma własnymi produktami. Na razie testujemy mechaniki, niedługo rozpoczniemy proces dobierania otoczki produktu. Kolejnym krokiem są kampanie kickstarterowe! I podbój światowego rynku planszówek!

A kiedy już powstaje pomysł stworzenia dobrej gry, dla wydawcy pojawia się wyzwanie, jak ją dobrze sprzedać. Jaki mają Panowie patent na dobrą sprzedaż?

– Chcielibyśmy mieć taki patent! Jednak dopóki go nie znajdziemy, stosujemy sprawdzone rozwiązanie polegające na komplementarności oferty, aby na półce wydawnictwa Games Factory Publishing każdy znalazł coś dla siebie.

Pozostaje nam życzyć Państwu owocnych łowów w Essen! Dziękuję za rozmowę.